Komentarz
Rozważając dzisiejsza Ewangelię, można zachwycić się chwałą, którą oglądali uczniowie Jezusa . Również w nas może zrodzić się pragnienie, doświadczania czegoś tak równie pięknego i spektakularnego. Zapewne nie ma w tym nic złego, skoro Bóg chciał aby uczniowie tego doznali. Zwróćmy jednak uwagę na to dlaczego uczniowie się tam znaleźli.
Jezus zabrał razem ze sobą Piotra, Jana i Jakuba na górę aby się tam modlić. W innych Ewangeliach nie ma żadnej mowy o tym, aby szli się modlić, tylko św. Łukasz na to zwraca uwagę. Zapewne dla innych Ewangelistów było to zbyt oczywiste. Uczniowie widzą Chrystusa modlącego się, zauważają że jego wygląd zewnętrzny się zmienia. Ta przemiana nie jest celem samym w sobie, ale jest pewnym efektem bliskości z Bogiem. Pamiętamy jak Mojżesz, który wracając ze spotkania z Panem, musiał zakrywać twarz, ponieważ promieniała na skutek rozmowy z Nim. My również to dostrzegamy patrząc na zakochanych. Wyraz ich twarzy zmienia się, częściej się uśmiechają są radośniejsi, ożywieni i odmłodzeni. Taka relacja miłości daje bezpieczeństwo umocnienie. Chrystus jest właśnie w takiej relacji do Ojca, dlatego może rozmawia o swojej męce i śmierci nie traci przy tym nadziei i ufności, a doznając umocnienia.
Adonai zaprasza nas dzisiaj do relacji miłości. Nie da się być z kimś tworzyć więzi nie poświęcając mu czasu. Modlitwa jest dla nas tym spotkaniem, tą przestrzenią w której będziemy mogli wpuszczać lekarza naszej duszy.
Br. Daniel Wójcik OFMCap
0 komentarzy